29 Lipiec
oj co to za dzień...PROSZĘ PRZECZYTAJCIE DO KONCA od rana bieganko z mamcia oczywiście na raczkach...
rano z pustym żołądkiem wyjazd na badanka a ja jako dorosły 6 latek nie plakałem chociaz troszkę mina zła była...
potem szybko powrót na śniadanko i znowu wycieczka do magicznej komory na 2 h...
powrót do domu a przy okazji wizyta u Pani doktor...
niestety nie było "mojej "pani doktor i była zastepczyni...
jej określenie mojej osobki do mamci spowodowało łzy u mamci...
czytajcie :
" no wiedzę że mimo pani starań nic nie poprawiło się i jest to mozgowe porazenie i tak już pewnie zostanie ale jest pani młoda to sobie urodzi 2 zdrowe dziecko "
lekarze to naprawdę mają wyczucie...
ale cóż...
rodzice sie cieszą że jestem i będą walczyć o kazdy mój mały sukcesik a wiem że Wy nam w tym pomożecie...
popołudniu wygibaski z Wujciem Michałem i...
widać różnice...
jestem mniej śpięty...
jestem bardziej skupiony...
lepiej oddycham -mój oddech jest bardziej "głęboki " i spokojniejszy a furczenie mniejsze...
więc chyba KOMORA działa cuda :-)
w przyszłym tygodniu już rozpiska na 3 seanse ;-)
a teraz zmykam odpoczywać po szalonym dniu..
ps ostatnia fotkę podpisać muszę "matka jedz " hihi
buziaki w nosalki pa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz