24 listopad
oj co to był za dzień...po ciężkiej nocy ( marudzenie i złoszczenie się) wyjazd do szkoły i po raz kolejny "afera " w samochodzie...
tak sobie coś "wbiłem" do głowy że boję się zostawać sam poza moim pokoikiem choc i tam się zdarzają " afery"...
płacz i mega spadające grochy po policzkach...ach ...
rankiem mamcia zadzwoniła do Prokocimia i 13 grudnia mam wizytę u Cioci od ząbków...
będzie decydować co z ząbulami a najprawdopodobniej czeka mnie kolejna narkoza aby wszystkie mleczaki usunąć by nowe ząbulki miały jak urosnac...
znowu będą nerwy...
wizyta w szkole...
tradycyjnie wygibaski z Ciocia Patrycja a potem...
zastępstwo i....
szaleństwo szaleństwem nakręcane:-)
świecąca tablica a na niej obrazki klocki kolorowe białe czarne ...
no mowie...
istne szaleństwo...
a jak wyciągnąłem rączki...
PIĘKNIE...
mamcia musi napisać poprawkowy list do Mikołaja aby właśnie taką świecąca tablice mi przyniósł bo dzięki niej mogę poznawać świat i ta moja rączkę :-)
powrót do domu i szaleństwo z tatulkiem -postanowiłem pojedziec sobie na baranach takich tatulkowych:-)
uff...
można uciekać spać...
buziaki w nosalki pa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz