16 listopad
Jupi...co dzień to coś fajniejszego...
ta szalona Ciocia Dorotka to potrafi sprawić radość...
ale po kolei 😊😊
rano nauka pokazywania z Wujciem Piotrem i Wujem Andrzejem-grałem na gitarze moim paluszkiem i całkiem mi to wychodziło:-) do tego puszczanie baniek mydlanych i uczenie mamusi co mi nowego wprowadzić do komunikacji:-)
Wygibaski z Ciocia Ania ...
założyła mi takie " skrzydełka " żebym mógł robić Aniołki na śniegu który zamówiłem u Mikołaja :-)
ale tak na serio - przytrzymuja moje rączki abym ich nie zginął i nie trzymał w nieprawidłowej pozycj...do tego lepiej się podpierałem na otwartych(!!!) dłoniach..
koniec dnia zaliczyłem u cioci Doroty i te szaleństwa....
zgasiła światełko i włączyła taki magiczny stoliczek który...
świeci!!!
a na nim galaretka która mogłem wziąść na paluszki i spróbować i jeszcze kasztany ...
no mowie wam szaleństwo i najważniejsze...
znowu pracowałem prawa rączka...
ale jestem dumny z siebie :-)
no więc widzicie jaki to wspaniały czas...
ciężka praca ale i malutkie efekty które dla mnie są wyczynami...
to nie czas leżenia i nic nie robienia...
taki turnus kosztuje bardzo dużo pieniążków ale dla tych malutkich sukcesikow naprawdę warto :-)
oby więcej takich turnusikow :-)
a teraz uciekam odpoczywać..
buźiaki w nosalki pa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz