14 czerwca
witajcie Kochani☺☺☺☺dzionki lecą a ja walczę... walcze z jakimś paskudnym wirusem który gdzieś mnie dopadl i paskudztwo nie chce puścić mnie ze swoich łap... niedziela to czas odpoczynku i lenistwa a poniedziałek wyprawa do dzieci...
dzieci zaprosiły mnie już kiedyś ale niestety dopiero teraz udało się wkoncu dotrzeć :-) piękne widoki i miłe wspomnienia zostały :-)
od rana coś było ze mną nie tak...
brak humoru ...
brak zainteresowania...
ale i ogólne zmęczenie...
no i się zaczęło...
wymioty... wymioty... wymioty...
pusty brzusio...
gardełko boli...
ach...
w nocy gorączka...
od rana złości i zero sił na cokolwiek...
popołudniu już lepiej...
na widok Wujcia i Cioci humorek się poprawil
ale po kolacyjce niestety znowu wymioty :-(
zaczęly biegać po brzusiu baczki więc pozostało zjadać lekarstwa i czekać na poprawę.. buziaki w nosalki pa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz