1 luty
zaczęły się obowiązki
zaczęły się cwiczonka i wygibaski z ciocia z Wujaszkami z rodzicami...
tyle wszystkiego że czasem trudno to ogarnac ...
taka właśnie była ta noc...
po mega szalonym dniu i moim brykaniu nie mogłem się wyciszyć-placz a raczej krzyk przy próbie zaśnie budził cały domek...
nie pomogło nic....
jakiś ten ostatni czas to trudny czas nocek-moze zebule a może poprostu tak ma być
jutro czeka mnie trudny dzień....
wyjazd do Krakowa do szpitala w Prokocimiu i mamy tam być z mamcia 3 dzionki... czekam mnie badanko które sprawdzi te moje nadrzerki w przełyku a więc dziury jaki tam mam przez ten paskudny refluks
ja będę chrapial a pani doktor kamerka sprawdzi jak tam moje flaczki się maja
boję się i boją się rodzice bo wiecie -narkoza a w moim stanie każda niesie ze sobą duże ryzyko powikłań dlatego PROSZĘ WAS O MODLITWĘ DO BOZI aby w środę wszystko było ok...
będziecie pamiętać?
wiem że na Was mogę liczyć; -)
jutro wieczorkiem wszytko Wam opowiem co i jak a teraz uciekam chrapiac ...
walizki spakowane...
buziaki w nosalki pa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz