banka chinska ;-)
Witajcie - walka z wirusikami nadal trwa...dziś mamcia wyciągneła kolejna bron na te male paskudztwa - to taka fajowa niebieska bańka ktora jeżdzi sie po plecykach.... ciągnie tak skórke i robi flup ale za to jak póżniej kaszle ...no widać ze dziala i uciekaja paskudy z moich płuc i oskrzeli...
do tego oczywiscie smakuśne syropki ,wdychanko dymku i oklepanko plecków ... to dopiero lubie i przy okazji śpiewam po swojemu ;-) Rodzicow terroryzuje - spie z nimi w łożeczku a przez dzien na rączkach - kto choremu zabroni;-)
I tak dzionek przeleciał .... jutro kolejna tura wojenki ;-)
Buziaki dla Was w nosalki pa;-)
a to moje czerowne i owłosione plecyki po masazyku ;-) pa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz