2:1
czesc ;-)Ogłaszam że bitwe z wirusikami wygrywamm choc jeszcze walcza i nie chca sie do końca poddac ;-)
wczoraj byłem u Pani doktor- na płuckach ani oskrzelach już tych świstów nie ma ale nadal dużo wydzielniki siedzi w moich piersikach..... Nadal mam przedłuzony antybiotyk, wdychanko dymku i syropki ;-) do tego magiczna kamizelka też mi bardzo pomaga- odksztuszam jak nigdy wczesniej ...zadne lekarstewko nie zastąpi jednak porządnego oklepywania jakie funduje mi ta niezwykła maszyna ;-)
wieczorkiem wyskoczyłem z mamcia na imprezke karnawałowa do zacnego grona Przyjaciół ale nie moglem potańczyc bo wirusikii znowu dały znać o sobie, kaszelek zaczął dokuczać i trzeba było uciekac do domku na ratowanie sie inhalacja....
a dziś...
od ranka taki sobie miałem humorek jednak po spacerku wszystko przeszło ;-) słoneczko tak świeciło że śnieg takiego psikusa zrobiły -zamienial sie w wode .....i znowu dowiedziałem sie czegos nowego ;-) hehe ile to można sie dowiedziec na spacerku ;-)
po spacerku drzemka wyjatkowo sie przedłuzyla, az mamcia i pobudke fundneła ;-)
po obiadku zabawa w kosi łapki ... zaczynam poznawac coraz lepiej raczki i już wiem jak ruszac ta od strony mojego serdusia a nad druga dalej pracuje by wykombinowac jak tu ja tez machać ....powoli a i opracuje patent i na ta raczkule ;-) no a teraz juz zmykam chrapciać-rano do szkoły
buziaki w nosalki pa ;-)
a tu fotka jak wyjadałem dzemik z pączusiów ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz