29 grudzień
Po ciezkiej nocy skonczonej na relsedzie abym mogl zasnac o 3 nad ranem oto jaka czekala mnie niespodzianka...Najważniejszy prezent od Swietego Mikołaja jaki kiedykolwiek miałem....
Wkoncu na walka z flegmula poszly najwieksze armaty i moze uda sie jej ppzbyc a napewno lepiej zyc...
Dzis juz ja wykorzystam bo zapalenie kratni przerodziło sie w mokry kaszel i okropne ilosci paskudy flegmuli...
Oby nie skonczyło sie na czyms gorszym wiec kolejne inhalacje i leki poszły w ruch...
Goraczka spadła jednak nadal ciut podwyzszona...
Uciekam grzac tyłeczek pod kołderka...
Buziaki w nosalki pa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz